Znany na całym świecie cykl dziewięciu książek, przełożony na
ponad 30 języków, zekranizowany w wersji filmowej, serialowej,
zaadoptowany do teatru i radio, jeden z hitów wśród
wieczorynkowych propozycji TVP, czyli Muminki! Dziwne istoty
przypominające hipopotamy o antropomorficznych cechach mieszkające
w odizolowanej oazie w której przyroda dostarcza ciągle nowych i
emocjonujących wrażeń. Skąd Tove Jansson czerpała inspiracje do
stworzenia tego wyimaginowanego świata? Przeanalizujmy pokrótce
Muminki, ich życie i środowisko.
widok z Oravivuori |
Muminki to bardzo miłe i gościnne stworzenia, do tego stopnia, że
każdy nowy przybysz jest mile widziany i chętnie go goszczą.
Jednocześnie za sprawą gór otaczających dolinę są odseparowani
od reszty świata, mimo to nie czują chęci eksploracji reszty
świata, utrzymywania kontaktów z nowymi stworzeniami. W dodatku
same zastanawiają się dlaczego Włóczykij lubi samotność.
Muminki moją też coś z Misia, bo zapadają w sen zimowy, po którym
wracają do życia. Co gorsza rodzice Muminka śpią osobno – cóż
za poprawność polityczna. Podobnie jak w utopijnym socjalizmie tu
także jest raj. Faktycznie pracuje tylko Mama Muminka jako gospodyni
domowa. Tata Muminka jest pisarzem i spisuje pamiętnik, czyli
wykonuje nikomu nie potrzebną pracę intelektualisty na którą nie
tylko, że nie ma wielkiego zapotrzebowania, ale i nie ma go wcale.
Bo niby kto to miałby w tej dolinie czytać. Paszczak – przyjaciel
rodziny – ciągle zbiera i kataloguje nowe rośliny. W dzisiejszym
realiach pewnie uprawiałby zioło. Włóczykij najlepszy przyjaciel
Muminka jest samotnikiem, obieżyświatem z nieco filozoficznym
podejściem do życia. Ta postać musiała mieć pierwowzór w jakimś
bezdomnym menelu (studentowi historii, albo filozofii któremu się
nie udało). Jest jeszcze sam Muminek, którego zawsze porównywałem
do kolegów nie najlepiej radzących sobie na lekcji wychowania
fizycznego oraz jego koleżanka Migotka, która swoja aparycją
odpowiadała nierozgarniętym zakochanym w sobie koleżankom. Aha, no
i Mała Mi – mała, głupia, ruda i wredna – co tu więcej pisać.
Jak to teraz odnieść do Finów? Miasta fińskie, ba nawet dzielnice
położone są w lesie. Cała Finlandia to jeden wielki las z
jeziorami i nielicznymi miastami. W statystycznym fińskim mieście
idąc z jednej dzielnicy do drugiej przechodzi się przez las. Czyli
podobnie jak u Muminków występuje pewna separacja. Co prawda
Finowie nie zapadają na sen zimowy, ale gdyby tylko było to w
naturze człowieka, to czemu nie, albo mają bardzo długi dzień alb
o noc – na dalekiej północy to nawet tylko dzień albo tylko noc.
Czy śpią razem? Pewnie tak. Czy partnerzy relaksują się wzajemnie
masażem? Już nie! Jest takie urządzenie, które widziałem tylko w
Finlandii i zasadę jego działania prezentowała mi młoda i
atrakcyjna Finka. Nazywa się kipukoukku, czyli fiński hak i wygląda
tak:
Jako, że ani snu zimowego ani masażu nie mają w opcji, to mają Finlandię. Tak o wódce tu mowa. Ta mimo, że destylowana w Helsinkach, to dla rodzimej konsumpcji przewiduje znacznie mniej wersji smakowych niż na przykład dla polskich smakoszy tego trunku. W egzystencji podczas bardzo długich i bardzo zimnych nocy, a z czasem pewnie depresyjnych, alkohol stał się rozwiązaniem dla Finów. To znaczy oni twierdzą, że jest to problem, bo społeczeństwo pije za dużo. Ja tego nie widziałem i nie potwierdzam. Podobnie mówią dane statystyczne, które choć różnią się od siebie to wskazują, że u nas jednak pije się około litra czystego alkoholu na rok na głowę więcej. Z tego powodu w sklepach ogólnospożywczych alkohol do 4,7% kupimy wyłącznie od 9:00 do 21:00, natomiast trunki wysokoprocentowe >4,7% w państwowych sklepach monopolowych. Do tego ceny są bardzo wysokie. Piwo i wino razy cztery, wódka razy dwa (ta na myszach też).
Będąc za granicą zwykłem próbować lokalne alkohole, jeżeli
ktoś ma podobne zwyczaje z papierosami to niech zapomni. W żadnym
sklepie nie ujrzycie fajek za ladą, ani nad kasą marketu. Musicie
podać konkretną nazwę, wówczas kasjerka wstuka numer przypisany
waszej marce papierosów i dopiero z jakiegoś automatu wyskoczy
świeża paczka fajek. Tak to wygląda, byle nie promować nikotyny i
ograniczać spożycie alkoholu.
Jak taki naród spędza czas wolny? Oglądają skoki narciarskie,
jeżdżą na nartach, chodzą na ryby w kaloszach Nokii, pocą się w
saunach – to ostatnie bardzo polecam – ,ale także imprezują.
Statystyczna posiadówka w Finlandii wygląda tak, że każdy
przynosi swój alkohol i swoje jedzenie. Na razie jak u nas. Różnica
polega na tym, że u nas pijemy wszystkie flaszki po kolei, moją,
twoją , potem jego, a jak zabraknie to do nocnego biegniemy. Finowie
w takiej sytuacji siadają ze swoją flaszką i swoimi ciastkami,
chipsami, czy czymkolwiek co przyniosą, polewają sobie swój
alkohol i zajadają swoje jedzenie. I tak wszyscy, alkoholu ubywa,
niby stopień rozluźnienia atmosfery i integracji wzrasta z każdym
kieliszkiem, a tu nie! Bez zmian. Oni tak mają i już.
W Finlandii nie trzeba się o zbyt wiele martwić, państwo jest
bardzo opiekuńcze. Świadczenia niemal jak w socjaliźmie. Co
potrzebujesz to masz od państwa. W efekcie jak ktoś czegoś
potrzebuje to idzie do odpowiedniej instytucji i to dostaje. U nas do
kolegi, sąsiada, znajomego, babci itd. My sobie pomagamy, oni nie,
bo nie muszą. Efektem naszej pomocy jest dług wdzięczności, który
trzeba spłacić, ale następuje też wzmocnienie relacji, więzi. Bo
pomoc wymaga dialogu, czasu, odpłaceniu czymś równoważnym, no i
flaszką bez której by się nie obyło – i jak to u nas – pijemy
na dwóch, co jeszcze bardziej integruje. Tymczasem u nich tego nie
ma, w efekcie integrować się można tylko na imprezach, które
wyglądają tak jak opisałem. Aha, żeby nie było, to się tyczy
statystycznego Fina, nie erasmusów, ani obieżyświatów, którzy
nauczyli się rozlewać swój alkohol wszystkim.
Przyzwyczajenie do tego co swoje sięgnęło nawet tego co złe i
przyszło z zachodu. Oprócz Macdonalda mamy na ulicach rodzimą
odpowiedź Finów – Hesburger. Menu niemal takie samo, ceny wyższe,
a jakoś na rynku się utrzymuje.
Polsko-fińska para, u której miałem przyjemność być gościem
opisywała relacje między ludźmi, imprezy i opiekuńczą rolę
państwa oraz to jak ona się wdrażała w fińskie realia, które
skwitowała następująco: „Jak będzie trzeba to państwo Cie
nakarmi, się za Ciebie wysra i podetrze – tak tu mają”. Właśnie
spowodowany tym egoizm i oziębłość w relacjach międzyludzkich
Kamila wskazuje jako przyczynę licznych samobójstw w Finlandii. Jak
licznych? W obiegowej opinii Finlandia miała prowadzić, ale już
nie, tak było 4 dekady wcześniej. Znów można podejrzeć
statystyki – są zadziwiające.
na szczycie Oravivuori z Państwem Lampinen :) |
Kilka lat temu czekając na spotkanie w okolicach Metro Centrum
usiadłem obok ulicznego grajka. Długie włosy, gitara, śpiewał
rockowe covery. Po nich był jeden utwór którego nie znałem i do
dzisiaj nie odnalazłem w sieci. Tyle z niego pamiętam:
Welcome to the Finland
the land of thousand lakes
Welcome to the Finland
the land of forests and the memories
Welcome to the Finland
the land of thousand suicides.......
Utwór był chwytliwy, wpadał w ucho, tak jak grajkowi wpadło 1 zł
do futerału. Pojechałem, widziałem i zrozumiałem sens piosenki,
którą słyszałem kilka lat wcześniej w centrum Warszawy.
na skalnym cyplu w Tampere |
Tampere - taki fiński Manchester - polecam |
kipukoukku ... jest jeszcze thera cane i inne wariacje tego samego wynalazku :-)
OdpowiedzUsuń