niedziela, 17 marca 2013

Pralnia we Brnie



Raczej większego zaskoczenia nie wywołam mówiąc, że na wielu balach byłem i w wielu lokalach piłem, czy to w kraju, czy za miedzą – tak w Arenie też – ale w takiej knajpie byłem pierwszy raz.

W czeskim Brnie – tak ładne miasto, zdecydowanie polecam – podobnie ja w innych miastach na tym tripie spaliśmy w ramach CouchSerfing. I tym razem host zabrał nas na miasto i skończyło się w knajpie, tym razem nie na zwykłym piciu.

Wchodzimy do środka, bar, taborety, trzy stoliki na krzyż. Wchodzimy dalej, po bokach korytarza stoją pralki, w powietrzu czuć proszek do prania i wilgoć. Idziemy dalej powietrze staje się gęste jak w klubie bilardowym, dym - nie tylko tytoniowy i głos jakiejś spikerki w tle. Ale mordownia!
Pralnia

Tam codziennie odbywa się konkurs wiedzy ogólnej, kilka serii pytań z kilku losowych kategorii. Od polityki, przez historię i geografię po życie codzienne. Niewielka sala zawalona stolikami, przy każdej jedna drużyna 6 – 12 osób. W sumie było 12 drużyn. Moja nazywała się: „Chce se mi zvracet' - translacja we własnym zakresie – nie, to nie ja wymyśliłem. Po 2 godzin picia i odpowiadania na pytania nasza drużyna, tzn, Ania, ja, Janek – nasz host, dwie Katki i Karl zajęliśmy czwarte miejsce. Szału nie ma, ale warto powiedzieć o co graliśmy. W tym permanentnym quizie stawką jest zapłacenie połowy rachunku za stolik, co sądząc po frekwencji i zaangażowaniu uczestników – a był wtorek – było dość mobilizujące. 


Taki pomysł na knajpę/pralnię, właściwie nie wiadomo co, a mimo wszystko bardzo pozytywne miejsce na wieczór w Brnie, które samo w sobie jest śliczne. Start codziennie o 18:00. Warto przyjść godzinę wcześniej by zająć stolik. Aha, jakby ktoś się wybierał bez czeskiego tłumacza, to w środy jest quiz in english version for foreigners, wówczas schodzą się głównie Erasmusi.

Polecam, tak jak samo Brno.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz