Raczej
większego zaskoczenia nie wywołam mówiąc, że na wielu balach
byłem i w wielu lokalach piłem, czy to w kraju, czy za miedzą –
tak w Arenie też – ale w takiej knajpie byłem pierwszy raz.
W
czeskim Brnie – tak ładne miasto, zdecydowanie polecam –
podobnie ja w innych miastach na tym tripie spaliśmy w ramach
CouchSerfing. I tym razem host zabrał nas na miasto i skończyło
się w knajpie, tym razem nie na zwykłym piciu.
Wchodzimy
do środka, bar, taborety, trzy stoliki na krzyż. Wchodzimy dalej,
po bokach korytarza stoją pralki, w powietrzu czuć proszek do
prania i wilgoć. Idziemy dalej powietrze staje się gęste jak w
klubie bilardowym, dym - nie tylko tytoniowy i głos jakiejś
spikerki w tle. Ale mordownia!
Pralnia |
Tam codziennie odbywa się konkurs
wiedzy ogólnej, kilka serii pytań z kilku losowych kategorii. Od
polityki, przez historię i geografię po życie codzienne. Niewielka
sala zawalona stolikami, przy każdej jedna drużyna 6 – 12 osób.
W sumie było 12 drużyn. Moja nazywała się: „Chce se mi
zvracet' - translacja we własnym zakresie – nie, to nie ja
wymyśliłem. Po 2 godzin picia i odpowiadania na pytania nasza
drużyna, tzn, Ania, ja, Janek – nasz host, dwie Katki i Karl
zajęliśmy czwarte miejsce. Szału nie ma, ale warto powiedzieć o
co graliśmy. W tym permanentnym quizie stawką jest zapłacenie
połowy rachunku za stolik, co sądząc po frekwencji i zaangażowaniu
uczestników – a był wtorek – było dość mobilizujące.
Taki
pomysł na knajpę/pralnię, właściwie nie wiadomo co, a mimo
wszystko bardzo pozytywne miejsce na wieczór w Brnie, które samo w
sobie jest śliczne. Start codziennie o 18:00. Warto przyjść
godzinę wcześniej by zająć stolik. Aha, jakby ktoś się wybierał
bez czeskiego tłumacza, to w środy jest quiz in english version for
foreigners, wówczas schodzą się głównie Erasmusi.
Polecam,
tak jak samo Brno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz