piątek, 31 sierpnia 2012

Wyglądasz jakbyś wyszedł od Wieśka z tira, czyli o podróżowaniu autostopem z pewną grupą zawodową.

Rzadkością jest, że uda się zatrzymać tira. Po pierwsze oni nie należą do tych kierowców, którzy sami podróżują, po drugie mało gdzie jest tyle miejsca, żeby wyhamować tirem i zatrzymać się tak, aby nie blokować ruchu. Po trzecie jak chcą pogadać, to sobie telewizor włączą. Jak wiadomo nie ma rzeczy niemożliwych i stop z tirowcem też jest możliwy. Najłatwiej o marketing bezpośredni, czyli podejść do gościa na parkingu, albo stacji benzynowej i zapytać gdzie jedzie. Jeszcze nie zdarzyło się, żeby ktoś w ten sposób odmówił. Nie mniej za sprawą Wieśka było do tego blisko. Na granicy słowacko-węgierskiej wypatrzyłem tira z mazowiecką rejestracją, to podbijam do gościa.
Ja: Dobry, do Rumunii Pan jedzie?
On; Nie,... a z Polski jesteście?
Ja: Tak!
On; To jadę, wskakujcie.
Wiesiek okazał się być bardzo sympatycznym i życzliwym człowiekiem, nie dość, że podwiózł, to jeszcze nakarmił i flaszkę z nim wypiliśmy na „dziewiątce”(czytaj 9 godzinnej pauzie).
Jeżeli ktoś po przeczytaniu powyższego dialogu pomyślał, że Wiesiek nie lubi obcokrajowców, to jest w błędzie, on ich po prostu nie rozumie, tak jak oni jego. Wiesiek jeździł niemal po całej Europie 12 lat i wszędzie się dogadał, tylko jak on sam mówi „ręce od gadania bolą”. Aby zobrazować omawiane zjawisko posłużę się jego rozmową na granicy.
Celnik: bagaż?
Wiesiek: talerzyki plastikowe
Celnik: what?
Wiesiek: No TALERZYKI plastikowe.
Celnik: don't understand
Wiesiek: P L A S T I K O W E   T A L E R Z Y K I
Ja: Wiesiek powiedz plastik plejts
Ostatecznie Wiesiek wyciągnął swoją śniadaniową tackę i powiedział do celnika: o to wioze
Wówczas uzmysłowiliśmy sobie, jak ten człowiek musi cierpieć w sytuacjach problemowych. Dodam jeszcze, że w rumuńskim Kluż wjechał do centrum, bo tak wskazała nawigacja. Miał szczęście, że nas zabrał, bo nie dość, że nie dostał mandatu, to jeszcze kolega poprosił policjantów, żeby nas wyprowadzili na właściwą drogę, co też uczynili. Niestety, Wiesiek z obawy by nie przejechać numeru 238 ulicy gdzie miał dostarczyć TALERZYKI PLASTIKOWE jechał 20km/h od numeru 30 tejże ulicy skutecznie utrudniając ruch rumuńskim kierowcom. W sumie, nawet mnie to nie dziwiło, po gościu, który dzień wcześniej komentując pewne zdarzenie w swoim życiu powiedział: Fszysko sie mnie obróciło o 360 stopni – chyba o 180? - bo sie mnie dwa razy obróciło!
Tak, to by była dobra puenta, ale byłbym niesprawiedliwy. Wracając do ogółu tirowców. To ludzie z przeróżnym wykształceniem, bagażem doświadczeń i inteligencją. Spotykałem już różnych. Każdy Cie zapyta po co Ty tam jedziesz? Nie rozumieją idei podróżowania, świata nie są ciekawi, oni jeżdżą dla pieniędzy, inne formy przemieszczania poza drogą na wczasy w Ustce, czy Dąbkach są dla nich niezrozumiałe. Zazwyczaj są tacy jak Wiesiek, w każdej sytuacji JAKOŚ sobie poradzą i JAKOŚ się dogadają, ważne, że czasem pomogą i podwiozą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz