Rzadkością jest,
że uda się zatrzymać tira. Po pierwsze oni nie należą do tych
kierowców, którzy sami podróżują, po drugie mało gdzie jest
tyle miejsca, żeby wyhamować tirem i zatrzymać się tak, aby nie
blokować ruchu. Po trzecie jak chcą pogadać, to sobie telewizor
włączą. Jak wiadomo nie ma rzeczy niemożliwych i stop z tirowcem
też jest możliwy. Najłatwiej o marketing bezpośredni, czyli
podejść do gościa na parkingu, albo stacji benzynowej i zapytać
gdzie jedzie. Jeszcze nie zdarzyło się, żeby ktoś w ten sposób
odmówił. Nie mniej za sprawą Wieśka było do tego blisko. Na
granicy słowacko-węgierskiej wypatrzyłem tira z mazowiecką
rejestracją, to podbijam do gościa.
Ja: Dobry, do Rumunii Pan jedzie?
Ja: Dobry, do Rumunii Pan jedzie?
On; Nie,... a z
Polski jesteście?
Ja: Tak!
On; To jadę,
wskakujcie.
Wiesiek okazał się
być bardzo sympatycznym i życzliwym człowiekiem, nie dość, że
podwiózł, to jeszcze nakarmił i flaszkę z nim wypiliśmy na
„dziewiątce”(czytaj 9 godzinnej pauzie).
Jeżeli ktoś po
przeczytaniu powyższego dialogu pomyślał, że Wiesiek nie lubi
obcokrajowców, to jest w błędzie, on ich po prostu nie rozumie,
tak jak oni jego. Wiesiek jeździł niemal po całej Europie 12 lat i
wszędzie się dogadał, tylko jak on sam mówi „ręce od gadania
bolą”. Aby zobrazować omawiane zjawisko posłużę się jego
rozmową na granicy.
Celnik: bagaż?
Wiesiek: talerzyki
plastikowe
Celnik: what?
Wiesiek: No
TALERZYKI plastikowe.
Celnik: don't
understand
Wiesiek: P L A S T I
K O W E T A L E R Z Y K I
Ja: Wiesiek powiedz
plastik plejts
Ostatecznie Wiesiek
wyciągnął swoją śniadaniową tackę i powiedział do celnika: o
to wioze
Wówczas
uzmysłowiliśmy sobie, jak ten człowiek musi cierpieć w sytuacjach
problemowych. Dodam jeszcze, że w rumuńskim Kluż wjechał do
centrum, bo tak wskazała nawigacja. Miał szczęście, że nas
zabrał, bo nie dość, że nie dostał mandatu, to jeszcze kolega
poprosił policjantów, żeby nas wyprowadzili na właściwą drogę,
co też uczynili. Niestety, Wiesiek z obawy by nie przejechać numeru
238 ulicy gdzie miał dostarczyć TALERZYKI PLASTIKOWE jechał 20km/h
od numeru 30 tejże ulicy skutecznie utrudniając ruch rumuńskim
kierowcom. W sumie, nawet mnie to nie dziwiło, po gościu, który
dzień wcześniej komentując pewne zdarzenie w swoim życiu
powiedział: Fszysko sie mnie obróciło o 360 stopni –
chyba o 180? - bo sie mnie dwa razy obróciło!
Tak, to by była
dobra puenta, ale byłbym niesprawiedliwy. Wracając do ogółu
tirowców. To ludzie z przeróżnym wykształceniem, bagażem
doświadczeń i inteligencją. Spotykałem już różnych. Każdy Cie
zapyta po co Ty tam jedziesz? Nie rozumieją idei podróżowania,
świata nie są ciekawi, oni jeżdżą dla pieniędzy, inne formy
przemieszczania poza drogą na wczasy w Ustce, czy Dąbkach są dla
nich niezrozumiałe. Zazwyczaj są tacy jak Wiesiek, w każdej
sytuacji JAKOŚ sobie poradzą i JAKOŚ się dogadają, ważne, że
czasem pomogą i podwiozą.